
Dzień Dobry: Alt-J
Nie znać dziś Alt-J to towarzyskie faux pas, przynajmniej w Wielkiej Brytanii, gdzie kariera Alt-J pęcznieje z dnia na dzień, czego przejawem było nazwanie ich "nowymi Radiohead". W tym stwierdzeniu jest dużo przesady, ale można doszukać się też punktów zbieżnych, np. ośrodek uniwersytecki jako miejsce działalności. Co prawda Alt-J powstali w Leeds, ale to Cambridge jest ich bazą, a tamtejsza uczelni dostarcza tematów do piosenek. Klawiszowiec studiuje literaturę angielską, a reszta zespołu sztukę. Humaniści z instrumentami nagrywają więc piosenki inspirowane książką "Gdzie Mieszkają Dzikie Stwory" lub filmem "Leon Zawodowiec".
Z formacją Thoma Yorke'a łączy Alt-J także zamiłowanie do budowania muzycznego tła za pomocą elektroniki i ambientowej produkcji a nawet hip hopowych bitów. Generalnie jednak Alt-J to folk i inide rock w najlepszym brytyjskim wydaniu. Ich debiutancki album brzmi jakby na jednej imprezie spotkali się Foals, Mumford & Sons i Wild Beasts. Już chyba rozumiecie, że nam się podoba.
Pierwsza płyta Alt-J zatytułowana "An Awsome Wave" ukazała się w maju, a dwa dni temu zdobyła nominację do Mercury Prize. Album zadebiutował na 19 miejscu listy sprzedaży, ale z pewnością ten wynik poprawi, jeśli 1 listopada jury ogłosi zwycięstwo Alt-J.